Jakie znaczenie ma dziś chrzest dla młodych rodziców? Czy decyduje o nim wiara, tradycja czy też naciski rodziny i obawa przed reakcją otoczenia? Czy powinniśmy chrzcić dzieci, jeśli sami jesteśmy niewierzący? Dla chrześcijan chrzest to najważniejszy sakrament w życiu. Nie tylko tradycja rodzinna czy obrzęd nadania imienia. Nieświadomemu jeszcze dziecku udziela się sakramentu, oparając się na wierze rodziców, której drogą mają je prowadzić. Jednak nie wszyscy rodzice w Polsce to chrześcijanie, nie wszyscy utożsamiają się z naukami Kościoła katolickiego. Są też tacy, którzy chcą dziecku ofiarować możliwość podjęcia świadomej decyzji w przyszłości.
Oto, jakiego wyboru dokonali uczestnicy naszego forum i jak go uzasadniają. [Pominięte zostały wypowiedzi rodziców wierzących, którzy są przekonani o konieczności chrztu]
Uczciwa decyzja
Nie wiem, czy ochrzcić córkę. Rozmawiam z różnymi ludźmi i na razie znajduję jedną odpowiedź - że nie powinnam chrzcić dziecka, jeśli nie chcę kłamać.
Zilka
Syn sam zdecyduje
Nie ochrzciliśmy syna mimo nacisków najbliższych. Nie jestem katoliczką (choć z katolickiej rodziny). Mój mąż z kolei jest "wierzący niepraktykujący". Nie uznaję rozwiązań pośrednich (ochrzcijcie, bo będzie mieć w szkole łatwiej). Syn sam podejmie decyzję lub ja (ewentualnie mąż) dojrzeję do wzięcia odpowiedzialności za wychowanie w duchu Kościoła katolickiego i wtedy rozważę uczciwy chrzest.
Rosa
Nie chcemy udawać
Nie zamierzamy chrzcić syna. Sami nie chodzimy do kościoła, po co więc udawać? Wśród moich znajomych chrzest i Pierwsza Komunia są na pokaz. Nasze rodziny twierdzą, że krzywdzimy dziecko. A my nie chcemy udawać. Chcemy, by dziecko samo wybrało swoją drogę. Zadbamy o to, żeby poznało inne wyznania, zanim podejmie decyzję. Martwię się jednak, że może być kiedyś wytykane przez kolegów, których rodzice ochrzcili, posłali do komunii, ale nie nauczyli tolerancji.
Joola
Nie mamy prawa
Nie mogę ochrzcić syna, tym samym wprowadzić go do wspólnoty, sama do niej nie należąc, żyjąc niezgodnie z jej nakazami. Albo się to traktuje poważnie, albo nie. Ale drogi do edukacji nie zamykam. Biblię sama mam zamiar mu czytać, bo to część wykształcenia. Dla praktykujących dziadków jest to bolesne, ale nie oznacza, że nie mogą dziecka edukować i pokazywać mu ich świata.
mamjuz
Komentarz ks. Adama Bonieckiego, redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego"
Wypowiedzi te uważam za cenny dokument naszej epoki. Wszyscy rodzice budzą zaufanie, czuje się, że sprawę chrztu dziecka przemyśleli i że traktują ją poważnie, niezależnie od konkluzji, do jakich doszli. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, że polska religijność się zmienia.
Nieco rzecz upraszczając, od religijności "magicznej" i "socjologicznej" przechodzimy do "religijności z wyboru". Motywacje irracjonalne (magiczne) i społeczne odgrywały w naszej religijności jeśli nie decydującą, to znaczącą rolę. Obyczaj społeczny, opinia środowiska były oparciem wiary, stanowiły swego rodzaju gorset: kiedy wiara słabła, wtedy ciśnienie społecznego obyczaju i środowiska zmuszało do zachowywania - przynajmniej na zewnątrz - chrześcijańskiego obyczaju. Może czasem i pomagało to komuś przetrwać kryzys, może ochroniło przed pochopną decyzją, jednak dla wiary było to śmiertelnie niebezpieczne. Groziło tworzeniem fasady, za którą nic już nie ma.
Chrzest jak wszystkie sakramenty to według wiary Kościoła "znaki na głębiach" - widzialne, symboliczne znaki rzeczywistości niewidzialnej.
Ich znaczenie jest dostępne tylko wtedy, kiedy się przyjmie (a przynajmniej nie wykluczy), że istnieje rzeczywistość dostępna dzięki wierze. Niechęć do czegoś, w czym się widzi tylko magiczny (tradycyjny?) obrzęd albo tylko akces społeczny (wejście do określonej grupy wyznaniowej), którego się nie akceptuje, jest wyrazem uczciwości. Przyjęcie sakramentu, każdego sakramentu, to akt wiary albo przynajmniej jej pragnienia ("Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu" - odpowiedział Jezusowi człowiek zapytany o wiarę). Chrzest dziecka jest znakiem ogarnięcia go Bożą miłością, obdarowania życiem Bożym, daru danego in blanco... Dziecko, kiedy dorośnie, jako człowiek wolny świadomie odpowie na ten dar, przyjmie go (to m.in. oznacza sakrament bierzmowania) albo nie przyjmie.