Miałem podobną sytuację, rodzina z różnych stopni pokrewieństwa ostro naciskała: "no jak tak można", "dziecku się nie odmawia", "to jest chrzest", "chrzest ważna rzecz", "jak to nie, nie możesz odmówić", "nie możesz zrobić tego dziecku" (no właśnie, hehe), "taki a taki ma już N chrześniaków, a ty żadnego", "dziecko musi mieć chrzestnego", itp, oczywiście z z szokiem, zdziwieniem, oburzeniem, niedowierzaniem. Najpierw mówiłem, że to zaszczyt dla mnie za zaufanie jakim mnie obdarzają, ale nie zrobię tego. Więc pytania z kategorii "dlaczego". Mówię więc, że jestem ateistą i nie mam zamiaru odbywać żadnych religijnych rytuałów. Tutaj następowała druga runda pytań "dlaczego", w zależności od członka rodziny mniej lub bardziej głęboka. Do parodii doszło, kiedy wspominana tutaj kiedyś przeze mnie ciotka stwierdziła, że nieważne, że jestem niewierzący, mogę przecież iść jako chrzestny, bo robię to dla dziecka. I żebym nie przejmował się spowiedzią, bo mogę iść do księdza i w czasie spowiedzi powiedzieć mu co chcę, nie muszę wyznawać grzechów .
Generalnie sprawę zamknęło twarde i ostateczne oświadczenie, że:
1. Jestem ateistą i nie będę uczestniczyć w żadnych ceremoniach/rytuałach/gusłach. Odpowiedź jest ostateczna.
2. Jeżeli oni poważnie traktują swoją wiarę, to nie będą mnie nakłaniać, bo to fatalnie świadczy o tym, czym dla nich jest wiara. A ja mam przynajmniej szacunek dla zasad które wyznaję i nie będę ich łamał w imię zadowolenia rodziny.
3. Jeżeli na dzień dobry chcą pokazać swojemu dziecku, jak należy okłamywać siebie i innych, to niech może mu po prostu kupią świadectwo chrztu, dla proboszcza to tylko kwestia "ofiary"
4. A co do grzechów, to ja nie grzeszę, bo żeby grzeszyć to trzeba być wierzącym I sądzę, że najlepiej będzie, jeśli nie będziesz kluczyć i sprzedawać różnym osobom różnych wersji czy nawet uzasadnień.
Będą pytać, to mówisz nie i koniec, sprawa nie podlega negocjacjom.
Jak się raz ugniesz, to uczynisz precedens i przy następnych chrzcie będzie jeszcze trudniej. Rodzina będzie wiedziała, że można Cię przekonać, "przetłumaczyć", pokazać błędność decyzji. Będzie Ci się trudno racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego wtedy się zgodziłaś, a teraz nie chcesz. Z tego co przeczytałem, to przymierzasz się do apostazji i w rodzinie masz przerąbane jak Pinokio w krainie termitów. Twardy opór w sprawie chrztu pomoże Ci w apostazji - udowodnisz, że pewne sprawy są dla Ciebie bardzo ważne i dokonasz ich bez względu na presję rodziny.
// Matt //